Pitala

12932872_10205631417655566_2980631000275518866_nUtarło się wszem i wobec, że odbywający się rokrocznie w Poznaniu konwent miłośników fantastyki pod nazwą Pyrkon, należy do jednej z największych tego typu imprez w Polsce. Po tym, czego doświadczyłem na własnej skórze podczas tylko jednego z trzech dni festiwalu, jestem skłonny podpisać się pod tą tezą obiema rękami. Już w sobotę na koniec dnia dotarła do mnie informacja, że liczba gości przybyłych na tegoroczny Pyrkon prognozowana jest na 38 tys. uczestników, o czym też kilka dni później poinformowali na swoim fanpagu sami organizatorzy.

Przyznaję się bez bicia, że był to mój pierwszy raz na tym właśnie konwencie, ale mimo tytułowych kolejek (o czym za chwilę) bawiłem się przednio. Poznałem kilku ciekawych ludzi, a i panele, na które udało mi się dostać, dostarczyły mi wiele rozrywki. Specjalnie napisałem „na które udało mi się dostać”, bo mimo szczerych chęci, nie miałem aż takiego szczęścia, aby uczestniczyć we wszystkich, które sobie zaplanowałem na ten dzień. Przyczyną była rzecz jasna ogromna rzesza ludzi chętnych na co ciekawsze punkty programu.

Wracając do tych nieszczęsnych kolejek. Na pierwszą nadziałem się już dwieście metrów przed głównym wejściem – choć tu sam jestem sobie winien, mogłem przecież zdobyć akredytację online, a nie użalać się teraz nad sobą, jak to musiałem stać w kolejce. Tak czy inaczej, ustawiłem się w rządku, który na tamtą chwilę liczył już kilkaset osób. Plusem było jednak to, że poruszał się on bardzo sprawnie i już po 70 minutach zdobyłem upragnioną wejściówkę.

Czytaj więcej

Facebook

Archiwalne wpisy